Szybka reakcje na dym wydobywający się spod maski, uchroniła pojazd przed spaleniem.
To była szybka akcja. – Podjechałam na parking i poczułam, że śmierdzi spalenizną – relacjonuje właścicielka renault na polkowickich tablicach. Razem z innymi kierowcami fachowo stłumili pierwszą falę ognia. – Poszło z pięć gaśnic – mówi kobieta. Delikatnie uchylili maskę i pod nią wtrysnęli środek gaśniczy. Po chwili na miejscu byli strażacy z PSP w Lubinie, którzy dokończyli gaszenie.
Dzięki szybkiej reakcji, wnętrze samochodu pozostało nietknięte, a tylko częściowemu spaleniu uległa komora silnika. Najprawdopodobniej było to zwarcie instalacji. Samochód miał silnik diesela.